Jest to jeden z najlepszych aktorów, jakich widziałem.
Właściwie jest to filmowa strona, ale nie mogę się powstrzymać. Jakiś rok temu miałem okazję oglądać go w "Operze za trzy grosze" w teatrze Słowackiego.
Jeszcze nie widziałęm takiego talentu i takiej werwy na scenie.
Jest wiele świetnych znanych aktorów, ale dla mnie ten bije wszystkich na głowę i przyznam, że zacząłbym oglądać nawet najdurniejszą telenowelę, gdyby się tylko w takiej pojawił.
Byłam na tym samym spektaklu.W pewnym momencie grał patrząc mi prosto w oczy.Odpłynęłam w inny świat gdy grał przez ten moment tylko dla mnie^^
Kocham go. Na scenie jest nadludzki. To co on buduje sobą wypełniając całą salę, wszystkie wnętrza ludzkie... To jest niesamowite. To mistrz. Budzi we mnie strach i fascynację.
Zgadzam się z Tobą w pełni, w dniu wczorajszym byłem na "Mistrzu i Małgorzacie" we Wrocławskim Capitolu, gdzie grał Wolanda. Z ogoloną głową, w czarnym długim płaszczu, siał już postrach, a gdy zaczął odtwarzać rolę i grzmiał jego głos trudno było oprzeć się wrażeniu, że tworzy się coś wielkiego. Żal, że gościnnie tylko na występach..
Ja też świeżo po "Mistrzu i Małgorzacie" i przyznaję, że to jedno z największych kulturalnych przeżyć ostatnich miesięcy u mnie, a Woland mnie powalił na kolana i się podnieść nie mogę. Takiej charyzmy nie spotyka się na co dzień. Aż żal, że tak mało doceniony aktor...
Ha! Od mojego ostatniego wpisu minęło już ponad trzy lata. Przez ten czas, na "Mistrzu..." byłem jeszcze dwukrotnie, za każdym razem Woland pokazywał klasę światową.
Przyznam Ci się, że mi to przedstawienie nie wychodzi nadal z głowy (a zdarza mi się to bardzo bardzo rzadko), na pewno wybiorę się ponownie jak będę miała okazję.