Po film sięgnąłem tylko i wyłącznie ze względu na obsadę. Jamesa Purefoya i Simona Callowa dobrze wspominam z "Sypialni i przedsionków", a Joan Plowright zapamiętałem w "Herbatce z Mussolinim". Niestety tutaj wszyscy aktorzy marnują swój talent. "George and the Dragon" to nudna próba stworzenia komedii w kostiumach średniowiecznych. Wygląda jednak bardziej na ekranizację odrzuconego pierwszego konspektu do "Shreka". Scenariusz powinien trafić na śmietnik i zostać przetworzony na papier toaletowy - przynajmniej byłby wtedy z niego jakiś pożytek.
Całkowita strata czasu