Miałem taką myśl wychodząc, że pewnie ten film nie spodoba się ludziom, którzy na ten przykład żyli tylko z jedną osobą całość życia i nie doświadczyli podobnej rozterki w stopniu chociaz minimalnym - wtedy dużo łatwiej rezonować z niedopowiedzianym emocjami.
Na plus jeszcze poruszenie tematu wielokulturowości imigranta i o tym jak wpływa na to zawiązywane relacje.
Ostatnia scena fantastyczna, może odrobinkę przerysowana, ale jeśli ktoś myśli, że takie rzeczy się nie zdarzają, to jeszcze życia nie widział.
Jak najbardziej - tylko polecam wziąć sobie do serca to co napisałem w oryginalnej recenzji, aby potem nie wyjść zawiedzionym. ;)
Nie ma w tym nic złego, emocje trzeba wyrzucić :-) Miłość powinna być prosta, a bywa skomplikowana. Ludzie są tak blisko od szczęścia, a jednocześnie tak daleko. Zamiast jasno i wprost wyjawić uczucia, to przechodzą jak przez labirynt, ukrywając i tłumiąc je w sobie przez lata. Kochają się, ale tłumaczą, że jednak nie są sobie przeznaczeni i że tak będzie lepiej dla wszystkich, cierpiąc potem długie lata. Dorośli powinni mieć szczerość dziecka, wtedy wszystko byłoby prostsze :-)
Amen to that :-) ludzie rzadko kiedy są ze sobą i innymi tak do końca szczerzy, a szkoda! Niemniej, ciężko chyba powiedzieć tutaj, że mamy do czynienia ze smutnym zakończeniem - Bohaterka po prostu poszła inną drogą, niekoniecznie gorszą. :-)
Tak, smutne zakończenie. Przez resztę życia będzie o nim myślała, udając że z mężem jest jej dobrze. Tego się nie zapomina, to taka niewykorzystana szansa. To podobnie jak z zakupem np. ubrania, mamy okazję przymierzyć oba i zdecydować, które lepsze i które kupimy i już nie będziemy myśleć o tym którego nie kupiliśmy, bo wiemy, że nie było wygodne. Z ludźmi jest o tyle ciężej, że nie zawsze możemy przetestować bycie w związku z daną osobą, bo trzeba wybrać jedną i przez resztę dni zastanawiać się, czy dobrze wybraliśmy :-D
Dla mnie to byłoby przekonujące, gdyby ich relacja się zawiązała w bardziej dojrzałym pod kątem emocji wieku. Czyli na przykład okres liceum/studiów. Jednak nie przemawia do mnie wizja, że tęsknię za kimś tak bardzo, z kim przyjaźniłam się mając 12 lat, że muszę się z tą osobą zobaczyć po 20 latach. Czy nawet wcześniej. Ja w wieku 12 lat bawiłam się jeszcze lalkami Barbie, dlatego nie uroniłam jednej łzy podczas filmu. Ale! (UWAGA, SPOJLER) Poruszyło mnie w scenie końcowej to, że jej mąż czekał na nią na schodach i to, jak przyjął jej żal.