Chyba jest oczywiste, że to będzie film polityczny. Przecież zbronia katyńska to jeden z wielu tragicznych przykładów, jak działał rząd sowiecki. Pod pewnymi względami Sowieci działali jeszcze brutalniej niż hitlerowcy - bo potrafili zabijać nawet własnych kompanów i przyjaciół, którzy nie zgadzali sie z ich poglądami i ograniczeniem swobód obywatelskich.
Nie wyobrażam sobie, by film nie dotykał kwestii politycznych, ale też nie może opowiadać wyłącznie o polityce a o ludziach, którzy w tę niewesołą sytuację byli wbrew własnej woli wplątani. O ludziach zwyczajnych, o przecietnych obywatelach, którzy żyli, żyją i długo będą żyć. Spodziewam się po tym obrazie, że Wajda wróci do wielkiej formy i że po raz kolejny już stanie się naszym ambasadorem kina polskiego - bo na razie przeszkadzają mu w tym takie filmy jak "Pan Tadeusz" i "Zemsta", które są raczej niezrozumiałe dla widzów zachodnich. A podejmując temat zbrodni katyńskiej, na nowo zyska szacunek. Ja jednak wciąż wierzę w reżyserski kunszt naszego twórcy.