Czy tylko ja wyczuwam że Engerton inspirował się 'ukryte' i 'funny games' haneke'go?
Poza tym bardzo dobry film, świetna fabuła, stopniowo budujące napięcie, mega zakończenie, świetnie nakręcony, polecam! :D
niestety przy filmach Hanekego albo chociażby "Tajemnicy Aleksandry" to wypada przeciętnie
Moim zdaniem zainspirował się francuskim "W skórze węża", choć mam wątpliwości czy to jednak nie elegancki plagiat.
Gatunkowo, pod względem nastroju oraz detalu są to inne filmy, lecz oś dramaturgiczna (zemsta za tragedię ze szkoły w połączeniu z wyglądem Gordo) od razu nasunęła mi to skojarzenie.
Ode mnie również mocne 8/10 za kapitalny klimat, budowane napięcie, grę aktorską i zakończenie. Świetne kino.
Tylko opis dystrybutora jest tak ch**owy że człowiek myśli iż idzie na kolejne gówno w stylu:wbija się na chatę i chce ich zabić a oni muszą się bronić itp
Liczę, że film będzie równie dobry co np. "Ojczym" nowy... Nie jest to kolejny film z gatunku "ZABILI GO I UCIEKŁ"?
Świetny super film? To napięcie to jakaś parodia. Po pierwsze ciemno i nic nie widać, po drugie no szczekanie psa w momencie podejścia do okna i dźwięk z głośników przyprawiający o zawał serca to dla mnie tani chwyt a nie budowanie napięcia. Podobnie przy kąpieli pod prysznicem. A końcówka firmu? Najłatwiej zakończyć film z niewyjasnionym tematem żeby widz miał poczucie że sam może sobie cokolwiek dopowiedziec i ułożyć.dla mnie przeciętny film
Napięcie jest budowane powoli i klasycznym środkami wyrazu, co uważam za plus - nie jest to oczywiste dla amerykańskiego kina. Nie uważam nawet, aby scen "ciemnych", czy "dźwiękowych" było wiele. Większość akcji działa się w domu i ruch kamery po mieszkaniu był jak najbardziej fajny. Akurat końcówka w zupełności wyjaśnia "temat". Niedopowiedzeniem jest tylko jej element. Twórcy zostawiają bohatera i widza z niepewnością. W dodatku tytuł sugeruje przewrotność.
Być może... Dla mnie zakończenie w niepewności to najprostsze zakończenie aby było efektowne. Tytuł sugeruje jednak jak było
Moim zdaniem ten film jednak nieco opiera się modom. Swego czasu w thrillerach i horrorach równie często w finale zło wygrywało. Tutaj finałem raczej jest przewrotność tego, kto jest zły. W ogóle sięgając po elementy thrillera widzę ten film bardziej, jak dramat.
Mega przewidywalny. Sytuacja z szybkim wyjazdem z domu i nagraniem rozmów oraz zwiedzaniem domu było oczywiste
To, czy się czegoś domyślisz, czy nie zależy od widza. Pewnie bardziej obyty z kinem widzi więcej, bardziej domyśli się zakończenia;)
.... SPOILER .... .... SPOILER .... .... SPOILER .... .... SPOILER ....
Ja podejrzewałem, że czegoś nam reżyser nie pokazuje. Sama "banalność" punktu wyjścia to sugeruje. Szczególnie, gdy kobieta straciła przytomność i ta scena została tak mocno podkreślona. Potem ciąża mnie zaskoczyła i szukałem w tym jakiejś celowości. Tym bardziej, że było wspomnienie jej problemów ostatnim razem. Samo rozwiązanie z nagraniami więc raczej jest zabiegiem dla widza, aby wyjaśnić to, co pozostawało w ukryciu. Większy "dramat" jest jednak w relacjach pomiędzy małżonkami. Ich zaufanie zostało nadszarpnięte, relacje na pewno się ochłodziły. W pracy również szczęśliwy los się od bohatera odwrócił. Skupienie się na postaciach, a nie jakimś efektownym thrillerowym "finale" uważam za wartość "Daru". Kojarzy mi się to bardziej z podobnie nastrojowym "Harry, twój prawdziwy przyjaciel", czy filmami Brier.
Przy scenie zemdlenia był jeszcze taki drobny szczegół mówiący o tym, że bohaterka nie jest sama, na podłodze w kuchni był wylany napój a w tej kałuży odcisk buta.
Ja tu wyczuwam azjatycki geniusz 'Oldboya'. Inaczej poprowadzona akcja, inny gatunek kina ale motywy zbliżone - ktoś mocnym chwytem mści się za krzywdy doznane w dzieciństwie / za młodu.
,,Ja tu wyczuwam azjatycki geniusz 'Oldboya'''-???-hahaha-proponuję zapoznać się z francuskim W SKÓRZE WĘŻA...
jak napisałeś że mega zakończenie to już byłem pewny jak się skończy,więc troszke mi zaspojlerowałeś,wiesz twoje jedno słowo za dużo może komuś filmik zepsuś,rozumiem że nie muszę tego czytać,spojlrów nie czytam ale jak nie jesteś pewien czy to spojler czy nie to pisz spojler Ps.a film trochę miałem zapsuty ale gdyby nie to to pewnie z 6 bym dał
Mi się wydaję że Joel czerpał po trochu ogólnie z dobrych Thrillerów jak dla mnie musi jeszcze sporo się nauczyć, mnie końcówka filmu rozczarowała niestety bo początek filmu zapowiadał się na dobry mroczny seans
Zgadzam się, że to bardzo dobry film ze świetnym zakończeniem. Ale, właśnie to ale...
Gdyby film miał 20 – 30 lat lub opowiadał o tamtych czasach nie byłoby lekkiego rozczarowania a tak jest.
Dwa słowa: test dna
I zakończenie pada
Nie sądzę. Może gdyby traktować ten film jako sensację to Twoje "odkrycie" miałoby sens. Ale "Prezent" jest dramatem i dlatego ostatnią rzeczą, na którą pozwoliłby sobie Simon, byłby test DNA - niewiedza o tym, czyje to dziecko, nie przekreśla przecież szansy, iż jest ono jego.... Czasami niepewność jest błogosławieństwem.
No jak to?
Przecież cały dramat Simona (i zemsta Gordo) polega na tym, iż do końca życia Simon nie będzie pewien czyje to dziecko, jego czy Gordo. Nie będzie też mógł powiedzieć o tym Robyn bo nie jest pewny. No ale w dobie DNA te „genialne” zakończenie pada.
Niestety.
Trąci to „niewykrywalnymi” telefonami komórkowymi i innymi kretynizmami, którymi karmią widzów scenarzyści i reżyserzy różnorakich „dzieł” filmowych. Niesłusznie uważając widza za bezmyślnego kretyna, który bezrefleksyjnie „łyknie” wszystko co mu się podsunie.
Nawet najgorsza prawda jest lepsza od niewiedzy. Zapytaj rodziny osób zaginionych.
Trzeba być naiwnym by sądzić iż Simon do końca życia będzie się zadręczał pytaniem: moje to dziecko czy nie moje; zamiast iść na test który to rozstrzygnie. Każdy rozsądny by tak zrobił.
Człowiek jest raczej istotą emocjonalną niż rozsądną. Kończąc wątek, zapewne jedni zrobiliby tak, inni inaczej. Nie ma co uogólniać.
Ale ona z nim już nie chciała być, powiedziała mu to jasno w szpitalu, myślę że on nie miał odwagi jej powiedzieć co zaszło w domu, bo bał sie jej reakcji, chyba już raz przedawkowala leki po utracie pierwszego dziecka tak wywnioskowalem
W zasadzie NAJlepszy jak dla mnie w tym filmie był główny bohater i sceny tych niezręcznych rozmów, w których uczestniczył. Przykładowo podczas kolacji kiedy on coś wspomina o latach szkolnych, tak jakby sobie faktycznie uroił, że byli jakimiś wspaniałymi kumplami. To małżeństwo patrzy na niego tak niepewnie, ze współczuciem, że w powietrzu aż się gęsto robi. Żenada musi wyłazić drzwiami i oknami, bo nie mieści się w pokoju. Na mnie zrobiło to duże wrażenie. Atmosfera udziela się tak mocno, że człowiek tylko oglądając to sam czuje się skrępowany.
świetny film :) dobrze nakręcony, dobrze zagrany, dobrze budowane napięcie... nie rozumiem tak niskiej średniej. jak dla mnie ten film zasługuje na mocną 7. nie jest to jakiś super genialny film, ale bez przesady - film idealny żeby się wyluzować. fajnie się ogląda Batemana w takich rolach, bo kojarzy się on raczej z ról w pojechanych, mocno zwariowanych komediach. ;)