Będzie krótko, gdyż nie mam zamiaru rozwodzić się nad czymś, co nadaje się tylko i wyłącznie do kosza. Film obejrzałem z czystej ciekawości, jako że ?Autostopowicz? jest jednym z moich ulubionych filmów grozy, w którym niezapomnianą kreację stworzył znakomity Rutger Hauer. Mamy rok 2007 i postanowiono znowu zmierzyć się z legendą. Nie wiem po co...
Zaczyna się tradycyjnie- jakaś laska z biustem w odwodzie 90 (obowiązkowo z gładkimi nóżkami bez jednego nawet włoska), spotyka się ze swym facetem (obowiązkowo z wypolerowaną buźką), co by wyruszyć w trasę. Po drodze przygrywa im piosenki młodzieżowych amerykańskich zespolików, co ma związek z tym iż prawdopodobnie na prawdziwą muzykę zabrakło pieniędzy na wykupienie licencji. Nic to jedziemy dalej...
Następuje pierwsza tragedia ? Ryder grozi głównym bohaterom ? niestety Bean nie ma tego przenikliwego, szyderczego uśmiechu i zimnych oczu Hauera, dzięki któremu postać Johna budziła autentyczną grozę i przerażenie. Postać, którą kreuje Bean jest kolejnym zwykłym czubkiem jakich w kinie pełno, bez nadziei na krztę choćby oryginalności...
Strona techniczna zupełnie fatalna- już początkowe sceny w deszczu, gdy bohaterowie wyrzucają z samochody Rydera są tak nieporadnie nakręcone, że aż strach. Wygląda jakby film był pracą zaliczeniową studentów V roku filmówki- reżyseria jest zła, zdjęcia słabe, nie wspominając o tragicznym montażu. Niektóre ujęcia są wręcz zmontowane po dwa razy, koszmar zupełny. Czego jednak spodziewać się po debiutancie...
W pewnym momencie filmu mężczyzna z wbitym w brzuch nożem oznajmia: ?sami sobie zgotowaliśmy ten los? ? brakuje tylko by tym momencie umierając puszczał oko do widza, gdyż ta kwestia odnosi się stricte o niego...
Na końcu filmu aktor Sean Bean pyta - ?Przyjemne uczucie??- No więc panu odpowiadam panie Bean ? Nie, bardzo nieprzyjemne!
Plusy- Sean Bean (tylko czemu się marnuje w takim filmie)
Minusy- cała reszta bez wyjątku na plasterki !!
Moja ocena -2/10
W pełni się zgadzam. Film nie zasługuje na większa notę niż 2/10.
Poza wymienionymi wadami technicznymi trzeba wspomnieć o zupełnie nielogicznym postępowaniu głównych bohaterów i niedopracowanym scenariuszu.
Zawsze mogę, nie zawsze mi się chce. A już za darmo tym bardziej :)
Ale, ale, obiecuję sobie w najbliższym czasie pewien dłuuuższy tekst. Znając życie - nic z tego nie wyjdzie, ale grunt mieć jakiś cel, nie? :)
BTW, ja to później przerobiłem na recenzję. Pamiętam, że psina Shiloh warczał na mnie z jej powodu :)