Znakomita gra aktorska zarówno Denzela jak i Russella. Świetne zdjęcia okraszone ciekawą, odpowiednio dobraną do klimatu filmu ścieżką dźwiękową, wątek fabularny oparty na zaistniałej w przeszłości realnej historii. Film jest jednym z najlepszych obrazów tego typu powstałych w XXI wieku i życzyłbym sobie więcej takich rarytasów w niedalekiej przyszłości. Ocena: 9/10 czyli rewelacyjna. Polecam wymagającym i ambitnym koneserom kinematografii.
Zaskakujący a zarazem bardzo zastanawiający fakt: "American Gangster" wydaje się być jednym z trzech najlepszych dotychczasowych dzieł Ridleya Scotta a nie załapał się do topowej setki Filmwebu. Śmiało zasługuje na stałe bytowanie w rankingu wpasowując się w pierwszą trzydziestkę... A może to moje subiektywne odczucie i indywidualne wrażenia estetyczne co do tego filmu.
Mój gust, smak jak i filmowa osobowość byłyby ukontentowane gdyby obraz zagościł z dużo wyższą średnią notą w pierwszej dziesiątce Filmwebu - uważam że swymi składowymi tworzącymi niespotykanie ciekawy wizualnie całokształt w pełni na to zasługuje.
Miłym gestem a zarazem ukłonem wykonanym przez Ridleya Scotta do wymagającego, wysmakowanego widza byłyby następne, przyszłe produkcje trzymające niesamowicie wysoki poziom wykonania, podobny do tego jaki w swym całokształcie zaoferował "American Gangster".
Ale zwróć uwagę, że film oferuje bardzo wielkie niedopowiedzenie. I to może stanowić odpowiedź na pytanie - dlaczego jest powszechnie oceniany niżej niż przez Ciebie.
Zacznę od dopowiedzeń. Jest policjant, później prokurator Richie Roberts. Uczciwy, ale tylko zawodowo, w małżeństwie nie, w rodzinie nie. Jest gangster, Frank Lucas, ten na odwrót.
I to jest powiedziane.
Ale ostatnie Boże Narodzenie przed aresztowaniem rodzinny Frank Lucas spędza sam, scenarzysta pozbawia go nawet dziecka (dzieci), które miał w małżeństwie. Coś po drodze rozbiło mu rodzinę. Na Boże Narodzenie nie ma też w domu matki. Co mu rozbiło rodzinę - to wielkie niedopowiedzenie, jakby twórcy filmu powiedzieli - rozpadła się, ale nie powiemy dlaczego, nie interesuje to nas, albo zostawiamy widzom interpretację tego faktu.
Film oglądnąłem na DVD dwa razy, raz jako normalny film, drugi raz tylko obraz z trzygodzinną wypowiedzią o filmie reżysera i scenarzysty - taki bonus na DVD. Tam też o tym rozpadzie nie było ani słowa. Najwyraźniej zgubili wątek, nie interesował ich.
Opinia o filmie jest dość spostrzegawcza, widocznie reżyser nie zaplanował takiego wątku (skupił się na innych) i pozostawił jakiemuś odsetkowi widzów swego dzieła otwartą interpretację dotyczącą bliskich bohatera.
Jedni sobie tą interpretację stworzyli, inni zobaczyli błąd i obniżyli filmowi noty.