Thompson ma magazynek bębnowy maksymalnie na 100 naboi, a szybkostrzelność praktyczna około 600 strzałów na minutę, co daje 6 sekund w serii ;D
Już nie wnikam jaki magazynek miał w filmie, oglądałem w tv. Ważne, że akurat ta scena jest rzeczywiście kozacka, podobnie jak ta z Torturro w lesie.
Niestety jako całość film jakoś mnie nie przekonuje, a oglądam drugi raz.
6+/10
Zły nie jest, bracia C. jednak złymi filmowcami nie są. Ten tytuł akurat dla mnie niczym specjalnym nie jest, bo w gatunku "gangsterskich" widziałem lepsze. Uwielbiam Barton Fink, a Fargo i To nie jest kraj... mam za filmy świetne. Reszcie nie odmawiam klasy, ale pod mój gust nie podeszły.
A proszę bardzo, nie każdemu się muszą podobać. Ze swojej strony jednak bardzo polecam Serious man i Man who wasn't there.
A dziękuję, skorzystam. Tym pierwszym się interesowałem, a drugiego jakoś wcześniej nie namierzyłem, ale wygląda jakby miał mi się spodobać ;)
Serious man to bodaj najlepsze dzieło Cohenów. Człowiek którego nie było dobry, ale dużo słabszy.
Zależy kolego jeszcze jaki model pistoletu maszynowego Thompsona? Jak mnie pamięć nie myli, to chodzi tu o M1928. Czyli mamy 600-700 strzałów na minutę i z magazynkiem góra 100 naboi, tak jak napisałeś...:-)
Film nie był całkowicie poważny. Niektóre sceny należy traktować z przymrużeniem oka, a tę w szczególności ;)
Widzę, że również wczoraj Polsat był grany :) Jak dla mnie film słaby, zupełnie nie porywa. Szkoda, bo do tej pory wszystkie filmy Coen'ów, które oglądałem, cenię sobie bardzo wysoko. Chociażby Big Lebowski, który jest moim ulubionym filmem wszechczasów. Dałem 4. Podobały mi się dialogi i rola Turturro, bo reszta naprawdę mnie nie przekonała.
Tak się złożyło, że akurat ten nieszczęsny Polsat był grany. A film całkiem dobry jak dla mnie, widziałem sporo gorszych. "Big Lebowski" jakoś mnie nie porwał, chociaż chętnie dałbym mu drugą szansę:) Jeśli zaś chodzi o braci Coen to im też zdarzają się wpadki, np. zupełnie beznadziejne "Okrucieństwo nie do przyjęcia".
Mnie jakoś jeszcze żaden film braci Coen specjalnie nie porwał. W tym tak samo, były momenty, jedna całość strasznie przynudzała a historia ani trochę mnie nie wciągnęła.